18 Niedziela Zwykła
I opowiedział im przypowieść: «Pewnemu zamożnemu
człowiekowi dobrze obrodziło pole. I rozważał w sobie: „Co tu począć?
Nie mam gdzie pomieścić moich zbiorów”. I rzekł: „Tak zrobię: zburzę
moje spichlerze, a pobuduję większe i tam zgromadzę całe moje zboże i
dobra. I powiem sobie: Masz wielkie dobra, na długie lata złożone;
odpoczywaj, jedz, pij i używaj!” Lecz Bóg rzekł do niego: „Głupcze,
jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie
to, co przygotowałeś?”
Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty u Boga».
(Łk 12, 16-21)
(...) "Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, (...)".
16 Niedziela Zwykła
Jezus przyszedł do jednej wsi. Tam pewna
niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. Miała ona siostrę,
imieniem Maria, która usiadłszy u nóg Pana, słuchała Jego słowa. Marta
zaś uwijała się około rozmaitych posług. A stanąwszy przy Nim, rzekła:
"Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy
usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła". A Pan jej odpowiedział:
"Marto, Marto, martwisz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo
tylko jednego. Maria obrała najlepszą cząstkę, której nie
będzie pozbawiona".
(Łk 10,38-42)
”Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce
zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i
zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą
pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to
miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży,
przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko:
podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem
wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.
(Łk 10.28-35)
13 Niedziela Zwykła
A gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: ”Pójdę za Tobą, dokądkolwiek
się udasz”. Jezus mu odpowiedział: ”Lisy mają nory i ptaki powietrzne
gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł
wesprzeć”.
(Łk 9,56)